O inflacyjnych obligacjach Morawieckiego stało się głośno niemal rok temu, gdy premier ujawnił w sprawozdaniu majątkowym, że z końcem 2021 roku zainwestował w papiery dłużne 4,6 mln złotych. Teraz ta inwestycja przynosi mu setki tysięcy złotych zysku rocznie.
Podczas gdy na konferencjach zapewniano o spadku inflacji w 2022 roku, w grudniu 2021 premier zakupił obligacje za kwotę ponad 4,6 mln złotych. Znalazły się wśród nich Czteroletnie Obligacje Inflacyjne, które będą wykupione w grudniu 2025 r. (COI1225), na które według ustaleń medialnych przeznaczył 2,3 mln złotych.
Przeczytaj także
Ówczesna oferta zakładała niskie stałe oprocentowanie w wysokości 1,3 proc. w pierwszym roku oszczędzania. Teraz jest jednak lepiej - oprocentowanie w pierwszym roku w przypadku obligacji czteroletnich wynosi 7 proc., jednak to wciąż mniej niż inflacja, która w lutym stała się pełnoletnia.
ReklamaCała "magia" premierowskich obligacji polega na znacznie wyższym oprocentowaniu w kolejnych latach, które zależne jest... od inflacji. O ile po pierwszym roku na tej serii obligacji premier Morawiecki powinien zarobić ponad 24 tys. złotych (po podatku Belki), to już na koniec tego roku zysk będzie znacznie wyższy. Za sprawą oprocentowania na poziomie 18,65 proc. na konto premiera na koniec 2023 r. powinny trafić 347 484 złote - wylicza Business Insider.
Polacy rzucili się na obligacje oszczędnościowe
- Mogłem teoretycznie inwestować gdzieś na giełdzie, spekulować, za granicą. Zainwestowałem w polskie obligacje, to chyba jest najlepsza inwestycja - komentował sprawę w połowie 2022 r. Mateusz Morawiecki.
Od tamtej pory wzrosło zainteresowanie obligacjami. W 2022 r. inwestorzy indywidualni zwiększyli zaangażowanie w obligacje oszczędnościowe o 27,7 mld zł, czyli o ponad 81 proc. bardziej niż w 2021 r. Relatywny wzrost popularności okazał się najwyższy od 2017 r., nominalne był oczywiście najwyższy w historii. Łącznie na koniec 2022 r. w obligacjach detalicznych było ulokowane 84,6 mld zł. Aż 60 proc. papierów stanowiły "czterolatki".
Wartość odsetek (i to tylko od papierów 4-letnich), które otrzyma premier na koniec tego roku robi wrażenie. Statystyczny Kowalski zarabiający "średnią krajową" musiałby pracować około 69 miesięcy - podkreśla BI.